Mężczyźni! Bierzcie przykład z kobiet – czyli dlaczego w Polsce jest mniej niesolidnych dłużniczek niż dłużników?
Mężczyźni! Bierzcie przykład z kobiet – czyli dlaczego w Polsce jest mniej niesolidnych dłużniczek niż dłużników?
Ma od 35 do 44 lat, pochodzi z Mazowsza i zalega średnio na kwotę ponad 22 tys. zł – tak prezentuje się portret statystycznej dłużniczki w naszym kraju, która ma problemy z terminową spłatą zobowiązań. Mimo że w Polsce jest zdecydowanie więcej kobiet niż mężczyzn, to właśnie one stanowią „jedynie” 38,5 proc. niesolidnych dłużników. Według raportu BIG InfoMonitor oraz BIK, panie zalegają na kwotę 24,2 mld zł, a panowie prawie na 50 mld zł[1]. Dlaczego? Jeżeli chodzi o nawyki finansowe, to kobiety zdecydowanie wolą oszczędzać niż kupować na kredyt, częściej także planują wydatki. Co więcej, sam proces pożyczania pieniędzy stresuje je, dlatego decyzję o zaciągnięciu zobowiązania podejmują znacznie wolniej niż mężczyźni. Ekspert Intrum wyjaśnia, czy wspomniane dane mają odzwierciedlenie w rzeczywistości i kobiety naprawdę są ostrożniejsze w podejmowaniu decyzji finansowych i dlatego w Polsce przeważają dłużnicy, a nie dłużniczki.
Polskie „rozsądne” dłużniczki
Jeżeli chodzi o rzetelne podejście do spłaty zobowiązań, nie można mówić o równości płci. Kobiety nie tylko są bardziej skrupulatne w tej kwestii i w planowaniu wydatków od mężczyzn, ale również rzadziej wpadają w kłopoty finansowe. Nawet te nierzetelne dłużniczki wypadają lepiej od mężczyzn. Przeciętna dłużniczka, która boryka się ze spłatą zobowiązań, pochodzi z Mazowsza lub Śląska. Najczęściej problemy z terminowym regulowanym należności zdarzają się paniom w wieku 35–44 lat – tyle ma niemal co 4. niesolidna dłużniczka. Jednak to te w grupie wiekowej 45–54 mają najwyższą średnią zaległość – jest to ponad 29 tys. zł. Najmniej kobiet, bo jedynie 5,5 proc. ma problemy z terminowym regulowaniem należności w przedziale wiekowym 18-24 lata. Z kolei na czele zadłużonych rekordzistek znalazła się 37-letnia mieszkanka centralnej Polski, z długiem przekraczającym 38 mln zł – to jednak nic, w porównaniu do ponad 69 mln zł, które do spłaty ma 62-latek z woj. lubelskiego. Powyższe dane pokazują, że oszczędność i racjonalność mężczyzn w podejściu do finansów jest jedynie stereotypem, a to właśnie kobiety wiodą prym we właściwym zarządzaniu budżetem domowym i nieuleganiu pokusom szybkiej pożyczki. Dlaczego tak się dzieje?
Niskie zarobki i mała aktywność zawodowa nie skłaniają do zaciągania kredytów
Niestety, kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni. Publikowane regularnie raporty PARP jasno wskazują, że to panowie otrzymują wynagrodzenie średnio o tysiąc złotych wyższe niż panie.[2] Dodatkowo, jedynie 45,2 proc. kobiet w Polsce jest aktywnych zawodowo.[3] Oznacza to, że kobiety nie tylko mają mniej środków do rozdysponowania każdego miesiąca, ale także mogą mieć zwyczajnie utrudniony dostęp do kredytów i pożyczek, z powodu braku odpowiedniej zdolności i historii kredytowej. Pozostaje im wtedy albo wstrzymać się z zaplanowanymi wydatkami, aż otrzymają większy zastrzyk gotówki. albo skorzystać z chwilówki.
– Wyniki badania BIG InfoMonitor oraz BIK wyraźnie wskazują, że to panie są bardziej ostrożne w kwestiach finansowych niż panowie i rzadziej mają problemy z terminową spłatą zaciągniętych zobowiązań. Jeżeli są zmuszone do pożyczania pieniędzy, to przeważnie z powodu niskich zarobków, które nie pozwalają im pokrywać wszystkich wydatków, szczególnie tych nieplanowanych. (Z kolei mężczyźni otwarcie przyznają się do tego, że wolą pożyczać niż oszczędzać –14 proc. vs. 6 proc. kobiet). Niskie pensje jednocześnie paradoksalnie odpowiadają za to, że kobiety rzadziej się zadłużają, bo je na to nie stać. Banki są po prostu niechętne do udzielania kredytów tym osobom, które nie mają odpowiedniej zdolności kredytowej. A jeżeli kobiety otrzymują nie najwyższe pensje, trudno im starać się o dodatkowy zastrzyk gotówki w banku. Dlatego, to co może i co gubi kobiety, to chwilówki. Czasami są zmuszane do sięgnięcia po szybką, ale „drogą” pożyczkę, którą trudniej się spłaca – mówi Agnieszka Kunkel, ekspert Intrum.
Mit kobiecej rozrzutności
Według badania, tylko 1 na 10 kobiet przyznaje, że nie planuje wydatków wcześniej. Kłóci się to z powszechną opinią, że to najczęściej panie lubią trwonić pieniądze na zbędne zakupy, własne przyjemności, itp. Dodatkowo, na pytanie, dlaczego musiały wziąć kredyt czy pożyczkę, aż 45 proc. kobiet twierdzi, że za mało zarabia, by radzić sobie z nieplanowanymi wydatkami i większymi bieżącymi opłatami. Podobną deklarację złożyło 38 proc. mężczyzn. Gdy już przychodzi do pożyczania, 60 proc. kobiet ostateczną decyzję podejmuje przez ponad tydzień, u mężczyzn tyle czasu zastanawia się co 2., a co 5. wystarczy wyłącznie kilka godzin. – Zebrane dane pokazują, że w momencie zaciągania kredytu czy pożyczki to panom częściej towarzyszy poczucie ulgi (28 proc. przy 23 proc. kobiet), ponieważ doskonale wiedzą, że dzięki dodatkowemu zastrzykowi gotówki, będą mieli jeden problem z głowy mniej. Inaczej sprawa wygląda, jeżeli chodzi o stres związany ze spłatą. To kobiety bardziej niż mężczyźni obawiają się skutków podjęcia złej decyzji i rozmyślają o tym, jakie mogą być konsekwencje w przypadku braku terminowej spłaty – komentuje Agnieszka Kunkel, ekspert Intrum.
Druga strona finansowego medalu
Czy panie są tak rozsądne i podejmują rozważne decyzje finansowe z natury? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Za to zdecydowanie można przyznać, że do takiego podejścia kobiety niejako zmusza sytuacja życiowa. Nierówność kobiet i mężczyzn na rynku pracy jest nadal faktem. Nie wszyscy pracodawcy wspierają kobiety, które decydują się łączyć karierę zawodową z życiem prywatnym i zakładaniem rodziny. Wiele z nich po urodzeniu dziecka jest zmuszona zrobić sobie przerwę w karierze zawodowej, nawet na kilka lat. To odbija się negatywnie na finansach całej rodziny. Jeżeli kobieta jest samotną matką, jej zobowiązania finansowe wzrastają kilkukrotnie. – Te czynniki sprawiają, że panie muszą być odpowiedzialne w podejmowanych decyzjach finansowych. Nie mogą pozwolić sobie na drogie „zachcianki” i popadnięcie w długi. Nie zapominajmy również o tym, że w naszym kraju przyjęło się, że to kobiety rządzą domową kasą czy finansami w związku. Co za tym idzie, są odpowiedzialne za płacenie rachunków i robienie zakupów, czyli są doskonale świadome tego, ile kosztuje życie i wzrostu cen, z którymi mamy regularnie do czynienia. To także skłania je do bycia oszczędnymi – wyjaśnia Agnieszka Kunkel, ekspert Intrum.